Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/82

Ta strona została przepisana.

— Tak, odpowiedział Antonio.
— Słuchaj więc, jest tam gniazdo orle; my spuścimy ciebie aż na tę jodłę; weźmiesz się wówczas jedną ręką za nię, a drugą przetrzęsiesz gniazdo, co w niém znajdziesz włożysz do wora.
— Orlęta? zapytał Antonio.
— I, nie, zwierzynę jaką ich ojciec i matka przynoszą dla dzieci, której trzy części my zjadamy, a resztę zostawujemy dla nich.
Antonio podskoczył z radości.
— I któż to wymyślił tak cudowny środek?
Kto? do kata, rozumie się że nasz dowódzca, odpowiedział bandyta.
— Czy to być może! zawołał Antonio uderzając się w czoło. I takiegoż to człowieka ja mam zdradzić rzekł z westchnieniem do siebie zcicha.
I w rzeczy samej Żakomo, ścigany jak zwierz dziki, opuszczony na szczycie tak