— No mówił dalej półkownik, ubij go, będziesz miał dziesięć luidorów.
— Z tego miejsca, zapytał woltiżer.
— Z tego czy z innego, wszystko jedno.
— W lot?
— Strzelaj w lot czy do siedzącego, jak chcesz. Mierzyć się możesz przez cały dzień i noc, niezabraniam. Masz na to trzydzieści dni, przez cały ten czas uwalniam ciebie od wszelkich po służbie powinności.
— Eh, eh! słyszysz moja kukułko? rzekł woltiżer do orła, jak gdyby król ptaków mógł go rozumieć, trzymaj się bracie teraz mocno za swoję czapkę, ostrzegam wcześnie.
Po czém z punktualnością najlepszego Strzelca zaczął toaletę swojej rusznicy: włożył nowy krzemień, przeczyścił lufę pakułami, wybrał ze dwunastu swoich ładunków same tylko kule kalibrowe, napełnił bukłaszkę wódką, wziął chleba razowego
Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/86
Ta strona została przepisana.