Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/54

Ta strona została przepisana.

Więc cnota, to tylko czcze słowo! Toż samo mówi po łacinie i po grecku..
W tej chwili paź, którego Saint-Luc dotąd nie zauważył, roześmiał się na głos.
— I cóż chcesz, mój drogi? „bis repetita placet“ mówi Bussy; ale cóż mogę dla ciebie uczynić?
— Sam nie wiem; mam jedną myśl, ale...
— Spodziewałem się tego, co zaszło i naprzód wszystko powiedziałem twej żonie.
— Cóż ona na to?
— Naprzód nie chciała wierzyć. — Lecz — dodał, zwracając się ku oknu — musiała uledz konieczności. Żądaj co chcesz, nawet niepodobnych rzeczy, miło mi będzie popracować dla ciebie.
— A więc, mój Bussy, dostań mi skrzydlatego konia, na którymbym mógł wyjechać oknem i udać się do mojej żony.
— Prościej będzie podać bieguna twej żonie, aby przyjechała do ciebie — odrzekł Bussy.
— Tu?
— Tak, tutaj.
— Do Luwru?
— Do Luwru. — To będzie jeszcze pocieszniej.
— I ja tak sądzę.
— A nie będziesz się nudził?
— Na honor, nie.
— Ale nudziłeś się?
— Zapytaj Chicota. Od wczoraj rano wściekałem się na niego i wyzwałem go, wystaw sobie, śmiał się w najlepsze; a ja chętniebym go zabił, choćby dla rozerwania myśli.
— Daj pokój; potem nudziłbyś się jeszcze okropniej.
— Ja sam nie wiem, co robić.