Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/61

Ta strona została przepisana.

— Mam silną gorączkę, Najjaśniejszy panie — odpowiedział Saint-Luc.
— W samej rzeczy, takiś czerwony. — Pokaż puls; wiesz, że znam się na medycynie.
Saint-Luc wyciągnął rękę z widocznem niezadowoleniem.
— Tak, tak — mówił król — puls nieregularny, pośpieszny.
— A! Najjaśniejszy panie, w rzeczy samej, bardzo jestem chory.
— Bądź spokojny, mój drogi, każę przyjść memu lekarzowi.
— Dziękuję, Najjaśniejszy panie.
— Sam cię będę doglądał.
— Najjaśniejszy panie, nie pozwolę, abyś...
— Każę sobie tutaj postawić łóżko, będziemy całą noc rozmawiali, bo mam wiele do powiadania.
— A!... — zawołał Saint-Luc z rozpaczą — mówisz Najjaśniejszy panie, że znasz się na medycynie, że jesteś moim przyjacielem, a spać mi nie dasz przez całą noc. Masz Najjaśniejszy panie szczególniejszy sposób leczenia chorych i kochania twoich przyjaciół.
— Jakto! jesteś chory i chcesz pozostać sam?
— Najjaśniejszy panie, mam swojego pazia.
— Ale on śpi.
— Ja właśnie tak lubię, przynajmniej mnie spać nie przeszkadza.
— Więc pozwól mi z nim czuwać, nie będę mówił do ciebie, aż się obudzisz.
— Najjaśniejszy panie, w dziwnym jestem humorze po przebudzeniu i bardzo trzeba być przyzwyczajonym, aby mi moje niedorzeczności przebaczyć.