świętego Antoniego, wprost pałacu Tournelles i że gmach, który widziałam, to Bastylja.
Objaśnienia te niewiele mię nauczyły.
Nie byłam nigdy w Paryżu i nie znałam go zupełnie.
Dzień nie przyniósł nic nowego.
Wieczorem, gdy miałam siadać do stołu, zapukano do drzwi.
Spojrzałyśmy na siebie.
Zapukano powtórnie.
— Idź, zobacz, kto to puka, — rzekłam.
— Czy to nie hrabia?... — rzekła, widząc, że blednę.
— Choćby i hrabia, otwieraj — odpowiedziałem.
— Wiernie dotrzymał słowa, należy zatem i jemu dotrzymać...
Po chwili powróciła, mówiąc:
— Pan hrabia.
— Prosić — odpowiedziałam.
Gertruda otworzyła, hrabia ukazał się.
— Prawda, pani — rzekł na progu — że wiernie dotrzymałem umowy?...
— Tak, panie — odpowiedziałam — dziękuję.
— Czy pani raczysz mię przyjąć — dodał z uśmiechem nieco ironicznym.
— Proszę wejść.
Hrabia zbliżył się i stał, prosiłam, ażeby usiadł.
— Czy pan masz jakie wiadomości?... — zapytałam.
— Skąd, albo raczej od kogo?
— Od mego ojca z Meridor.
— Nie wracałem do zamku Meridor i nie widziałem barona.
— Zatem wracasz pan z Beauge, od księcia Andegaweńskiego?...
Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/16
Ta strona została przepisana.