sypialnym, albo w gabinecie, gdy hrabia przychodził: przybiegła więc zaraz.
Stanęłam przy oknie tak, że niespostrzeżona mogłam widzieć, co się na ulicy dzieje.
Hrabia wyszedł i oddalił się.
Spotkanie w kościele zatrwożyło mię, zaczęłam się lękać, aby rzeczy dalej nie zaszły, kazałam więc znów wezwać hrabiego.
Opowiedziałam mu wszystko, co mi Gertruda mówiła o młodzieńcu towarzyszącym księciu.
— To Aurilly — rzekł — i cóż mu Gertruda mówiła?
— Nic mu nie odpowiedziała.
Pan de Monsoreau zamyślił się.
— To źle — rzekł.
— Jakto?
— Tak; tu idzie o zyskanie na czasie,.
— Na czasie?
— Dzisiaj zależę jeszcze od księcia Andegaweńskiego, ale za dni piętnaście, albo prędzej, książę ode mnie będzie zależał. Właśnie trzeba go zwodzić, by czekał cierpliwie.
— O Boże!
— Tak, nadzieja uczyni go cierpliwym, a zwątpienie popchnie go do kroku nierozważnego.
— Pisz pan do ojca — zawołałam. — Mój ojciec rzuci się do nóg królowi, a on będzie miał litość nad starcem.
— To zawisło od usposobienia króla i od tego, czy polityka wymaga, aby był przyjacielem księcia, czy też odwrotnie. Prócz tego, potrzeba sześć, albo siedm dni, aby ojciec pani tu przybył. Książę Andegaweński zaś, gdy zechce, wcześniej wszystko dokona.
— Jakże go powstrzymać?
Pan de Monsoreau milczał.
Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/23
Ta strona została przepisana.