— Dlaczego?...
— Bo za pięć minut skończy.
— Cóż u licha!... jeszcze nie zaczął, a w pięć minut skończy?...
Chicot potrząsł głową, co w krajach ucywilizowanych oznacza niedowierzanie.
— Panie — rzekł gospodarz — wszak dzisiaj popieleć, zaczynamy post wielki.
— Ach!... prawda, ale...
— Jakież tam „ale“?...
— Nie mogę pojąć, żeby brat Gorenflot tylko pięć minut wieczerzał!... na honor, same cuda dzisiaj spotykam.
I jak podróżny, który pierwszy krok stawia na ziemi nieznanej, Chicot postąpił ku oddzielnemu gabinetowi, pchnął drzwi zasłonięte wełnianą firanką i przy blasku świecy ujrzał zakonnika, który zajadał postny szpinak i przegryzał dla smaku serem z Sureny.
Podczas gdy głodny zakonnik posila się mało pożywną potrawą, poznamy z nim bliżej naszych czytelników.
Brat Gorenflot miał około czterdziestu lat i około pięciu stóp wysokości.
Mała jego postać, jak mówił sam, miała cudownie harmonijne proporcje, bo co na wzroście stracił, zyskał na tuszy.
Liczył bowiem trzy stopy szerokości w ramionach, więc w każdym razie czyni to ośm stóp objętości.
Z owych herkulesowych ramion wychylała się szeroka szyja, nabrzmiała grubemi, jak powrozy, żyłami.
Lecz, że nie był czuły i wrażliwy, niebezpieczeństwo apopleksji nie groziło mu, a wzruszenie, ja-
Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/49
Ta strona została przepisana.