Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/71

Ta strona została przepisana.

skiego, nieprzyjaznego królowi, za mało znaczył i musiał czekać cierpliwie, na chwilę zemsty.
Zupełnie co innego było z Mikołajem Dawid, który był tylko adwokatem normandzkim; prawda, przebiegłym, który pierwej był żołnierzem niż prawnikiem, pierwej fechtmistrzem niż wojakiem.
Chicot chociaż nie był fechtmistrzem, robił dobrze bronią i pod jej opieką chciał oddać zemstę swoją.
Dlatego bacznie zaglądał pod kaptury, spodziewając się poznać pod którym Mikołaja.
Tak zajęty, widział, że wychodzący znowu musieli okazywać furtjanowi znaki, że zaś nie miał podobnego, zimny pot wystąpił mu na czoło.
Brat Gorenflot pokazał mu znak, za pomocą którego wejść było można, lecz zapomniał o tym, który wyjść dozwalał.

ROZDZIAŁ VII.
CHICOT ZMUSZONY ZOSTAĆ W KOŚCIELE OPACTWA,
SŁYSZY WIELE NIEBEZPIECZNYCH RZECZY

Chicot zszedłszy z mównicy, wmieszał się pomiędzy mnichów, aby ujrzeć znak, zapomocą którego wydostać się było można na ulicę.
Wychyliwszy głowę, przekonał się, że znakiem tym jest moneta, z wyobrażeniem gwiazdy.
Nasz Gaskończyk miał w kieszeni kilka sztuk monety, ale żadna nie miała piętna takiego znaku.
Pojął natychmiast swoje położenie.
Skoro przyjdzie do drzwi i nie okaże gwiaździstej monety, poznają go, a chociaż w Luwrze, jako