Kardynał błogosławiąc, mówił:
„Bóg cię uwieńcza koroną chwały i sprawiedliwości“.
Następnie włożywszy księciu koronę na głowę:
— Przyjm tę koronę — rzekł — w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Książę Andegaweński czując koronę na głowie, dotknął jej ręką.
Mały mnich zadzwonił i wszyscy skłonili głowy; podnieśli je przecież zaraz i wznosząc miecze, zawołali:
— Niech żyje król Franciszek III-ci!...
— Najjaśniejszy Panie — mówił kardynał do księcia Andegaweńskiego — od dzisiaj zaczynasz panować, bo jesteś namaszczony w imieniu Papieża Grzegorza XIII-go.
— Panowie!... — odezwał się książę Andegaweński, powstając z dumą i powagą — nigdy nie zapomnę imion obywateli, którzy mię pierwsi uznali za godnego tronu. Teraz żegnam was, panowie, życząc wam boskiego błogosławieństwa.
Kardynał i książę de Guise skłonili się, lecz Chicot widział ze swojego ukrycia, że gdy Mayenne odprowadzał króla, książęta Lotaryńscy uśmiechali się ironicznie.
— Co to ma znaczyć?... — zapytał siebie Gaskończyk.
Książę Andegaweński, wszedłszy na schody podziemnej krypty, znikł w ciemnościach.
Za nim udali się obecni, oprócz trzech braci, którzy poszli do zakrystji.
Furtjan gasił świece na ołtarzu.
Mały mnich zamknął drzwi od podziemnej świątyni; kościół był oświetlony jedną tylko lampą.
Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/87
Ta strona została przepisana.