Paryż w dniach uroczystości jest piękny i wesoły.
Przyjemnie było widzieć w pośród wąskich uliczek, u stóp domów z balkonami i dymnikami, snujący się tłum ludu, patrzący wzajem na siebie, podziwiający się, a czasem krzyczący dla jakiej osobliwości.
Takim był Paryż o ósmej godzinie wieczór, dnia, w którym książę de Guise po bytności u króla, i rozmowie z księciem Andegaweńskim, kazał podpisywać Ligę poczciwym mieszkańcom stolicy.
Tłum mieszczan, strojny w suknie świąteczne i broń najpiękniejszą, jakby na przegląd lub walkę, zdążał ku rozmaitym kościołom.
Powierzchowność tego tłumu, ożywionego jednem i tem samem uczuciem, idącego w jednym celu, była wesoła i groźna zarazem, osobliwie kiedy przechodził koło gwardji szwajcarów, albo lekkiej jazdy.
Hałas tłumu i rozmaitość jego tem były większe, że wiele kobiet nie chcąc pozostać w domu, szły za swoimi mężami.
Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/114
Ta strona została przepisana.
Rozdział XII.
WIECZÓR LIGI