Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/33

Ta strona została przepisana.
Rozdział IV.
JAK MNICH SPOWIADAŁ ADWOKATA, A ADWOKAT MNICHA

Nakoniec nadszedł dzień, który miał uwolnić zajazd od nieprzyjemnego gościa.
Pan Bernouillot wpadł do pokoju Chicota, śmiejąc się okropnie, że ten przez długi czas nie mógł domyślić co to znaczy.
— Umiera! umiera! — wołał oberżysta. — Z tego się śmiejesz?... — zapytał Chicot.
— A to doskonały figiel.
— Jaki figiel?...
— Ja myślę, że pan mu go wypłatałeś.
— Ja, figiel choremu?
— Tak.
— O co chodzi, co się stało takiego?
— Co się stało? wszak pan wiesz, ie przyzywał jakiegoś człowieka z Avignonu.
— A czy ten człowiek przybył?
— Przybył.
— Czy go widziałeś?
— Ależ choć jedna osoba przybywa tutaj, ażebym jej nie widział?
— Jakże wyglądał?