matki, siostry, a nawet szczęście moje, o którem, gdyby o nie tylko chodziło, nie wspominałbym ci nawet, zmuszają mnie do tej podróży.
— Jedź zatem — smutnie odpowiedziała Paulina — jedź, lecz nie zapominaj, że w Anglji pozostawiasz siostrę, która nie ma matki, której szczęście od ciebie tylko zależy, a która chciałaby także coś zrobić dla ciebie.
— Oh, Paulino — zawołałem przyciskając ją do serca — powiedz, czyś na chwilę zwątpiła o mojej miłości? czyż sądzisz, że najszczęśliwszym dniem mego życia nie będzie ten, w którym powrócę do tego małego domku, do naszego zacisza? Czyż sądzisz, że to nie szczęście żyć z tobą jak brat z siostrą, z nadzieją dni szczęśliwszych jeszcze. Wszak wierzysz mi najdroższa?
— Tak, wierzę ci — odpowiedziała Paulina — bo wątpienie byłoby z mej strony niewdzięcznością. Miłość twoja była dla mnie tak wzniosła i delikatna, że mogę o niej mówić bez zarumienienia, jak gdybym mówiła o jednej z cnót twoich. Co do większego jeszcze szczęścia, którego się spodziewasz Alfredzie — nie rozumiem go. Nasze szczęście, jestem tego pewna, zależy na czystości naszych uczuć, i im więcej położenie moje jest wyjątkowe, im więcej jestem uwolnioną od obowiązków moich względem społeczeństwa, tem ściślej i surowiej powinnam je zachować względem siebie samej.
— Rozumiem cię — zawołałem — i niech Bóg mnie ukarze, jeżeli zerwę choćby kwiatek jeden z twojej męczeńskiej korony; mogą się jednak zdarzyć wypadki, czyniące cię wolną... życie samo jakie prowadzi hrabia — przebacz, jeżeli powracam do tego przedmiotu, naraża go więcej, niż każdego z nas.
— Tak, wiem o tem... dlatego też wierzaj mi, nie biorę do ręki żadnej gazety bez obawy. Myśl, że znajdę imię mojego męża w jakim krwawym procesie, imię człowieka, którego nazywałam mężem, zagrożonego śmiercią haniebną... Czyż mogę marzyć o szczęściu, gdybym go nawet przeżyła.
— Najprzód... i przedewszystkiem, Paulino, byłabyś zawsze najczystszą jak i najgodniejszą uwielbienia kobietą. Czyż sam nie ukrył cię przed sobą samym, aby ani jedna plama z jego błota, ani jedna kropla krwi cię nie dosięgła? Lecz nie o tem chciałem mówić Paulino. W noc-
Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/113
Ta strona została przepisana.