„Zdaje mi się, iż dałam dowód, że uważam pana za brata i wielebym cierpiał, gdybym miał wyrzec się tego tytułu, a wzamian jego uważać za przeciwnika i nieprzyjaciela.
Odpowiedziałem natychmiast.
„Nie omyliłeś się pan, oczekiwałem jego listu i serdecznie dziękuję mu za ostrożności, jakie przedsięwziąłeś w doręczeniu mi takowego; że jednak ostrożności takie względem pana są zbyteczne i chciałbym ażebyś pan najprędzej otrzymał moją odpowiedź, odsyłam ją przez mego służącego.
„Jak to sam pan widzisz rozmówić się musimy i to, jeżeli się pan zgodzisz, dziś jeszcze. Wyjadę konno do lasku Bulońskiego, od godziny dwunastej do pierwszej przejeżdżać się będę po alei Niemej. Nie potrzebuję dodawać, iż pragnąłbym tam spotkać pana hrabiego. Co do świadków, jestem również jego zdania, iż są oni niepotrzebni w tem pierwszem spotkaniu.
„Nie pozostaje mi, odpowiedziawszy na wszystkie punkty listu pana hrabiego, jak zapewnić go, iż pragnąłbym szczerze, aby uczucie moje dla pana wypływało z serca, nieszczęściem jednak postępowanie moje nakazane mi jest przez sumienie.
Odesławszy ten list, poszedłem do mojej matki; istotnie dowiadywała się ona, czy nikt nie był od hrabiego, a odebrawszy odpowiedź przeczącą, uspokoiła się zupełnie. Co do Gabrjeli, ta prosiła i otrzymała pozwolenie pozostania dzień cały w swym pokoju. Po śniadaniu przyprowadzono mi konia. Wypełniono moje rozporządzenia, siodło było z olstrami, włożyłem w nie doskonale nabite pistolety, nie zapomniałem bowiem, że hrabia nie wychodził nigdy bez broni.
Przybyłem na schadzkę o kwadrans na dwunastą. Przejechałem całą aleję wzdłuż, a powracając ujrzałem na jej końcu jeźdźca. Był to hrabia.
Zaledwieśmy się wzajemnie poznali, pośpieszyliśmy szybko ku sobie i spotkaliśmy się na środku alei. Dostrzegłem, iż równie jak ja miał olstry u siodła.