kację. Wskazałem mu również szufladę, w której były listy z pożegnaniem do matki i siostry; prócz tego rozkazałem, ażeby miał przygotowany powóz pocztowy, zaprzężony do godziny piątej wieczorem; gdybym zaś o tej godzinie nie powrócił, aby się udał do Wersalu i tam się o mnie dowiedział. Wydawszy te rozporządzenia, wsiadłem na konia i o trzy kwadranse na dziewiątą byłem na miejscu, wraz z moimi świadkami. Byli to, jakeśmy się ułożyli, dwaj oficerowie od huzarów, zupełnie mi nieznani. Powiedziałem im tylko, iż honor zacnej rodziny był zagrożony, a oni najchętniej przystali na oddanie mi żądanej przysługi, nie czyniąc mi żadnych zapytań. Francuzi są zawsze, stosownie do potrzeby, największemi gadułami, lub też najlepszymi do sekretu ludźmi na świecie. Czekaliśmy zaledwie pięć minut na hrabiego i jego sekundantów. Wyszukawszy miejsce stosowne, oznajmiliśmy świadkom naszym warunki, prosząc ich o obejrzenie broni. Hrabia przywiózł pistolety Lepaye‘a; ja zaś Devisma, każdy o dwóch nabojach jednego kalibru. Zadecydowano, że los przeznaczy nam miejsca i pierwszeństwo strzału; co do odległości, meta naznaczona była o dwadzieścia kroków. Los po dwakroć był przyjazny hrabiemu: mógł wybrać miejsce i miał pierwszy strzał. Stanął naprzeciw słońca wybierając z własnej woli pozycję najniedogodniejszą, zwróciłem na to jego uwagę, lecz skłonił się, odpowiadając, że jeżeli los dał mu prawo wyboru, pragnął pozostać w tem miejscu; zająłem więc przeciwną pozycję. Wkrótce świadkowie zbliżyli się do nas, podając nam pistolety i kładąc drugie u nóg naszych. Hrabia ponowił zaproszenie, abym pierwszy strzelał; po raz drugi odmówiłem. Wówczas każdy z nas ukłonił się swoim świadkom. Wziąwszy pistolet w rękę, kolbą zasłoniłem twarz, lufa zaś spadała mi na piersi pomiędzy ramieniem a obojczykiem. Zaledwie to uczyniłem, nasi świadkowie skłonili się, a najstarszy z nich dał znak mówiąc:
— Zaczynajcie panowie!
W tej Chwili ujrzałem płomień, usłyszałem wystrzał pistoletu hrabiego i uczułem podwójne wstrząśniecie w piersiach i ramieniu: kula trafiła w lufę pistoletu i zmieniwszy kierunek przeszyła mi mięśnie ramienia. Hrabia zdawał się zdziwiony, że nie upadłem.
Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/124
Ta strona została przepisana.