Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/13

Ta strona została przepisana.

łem. Nowy bałwan unosił mnie gwałtownie i miotał przez kilka minut łódką, nakoniec popchnął ją naprzód, a gdy morze się cofnęło, osiadła na piasku. Zabierając w rękę ubranie, wyskoczyłem, miałem wodę po kalana i zanim nowy bałwan, wielki jak góra, zbliżył się, byłem już na brzegu.
Rozumiesz, iż nie traciłem czasu. Włożyłem palto i szybko postępowałem naprzód. Wkrótce poczułem pod stopami żwir, oznaczający granicę przypływu i znów o parę kroków natura gruntu się zmieniła, szedłem, po wysoko rosnących ziołach nad brzegiem morza, byłem więc ocalony.
Jakiż przepyszny widok przedstawia morze oświecone światłem błyskawic, podczas burzy. Zamęt, chaos i zniszczenie, zdaje się panować na wszystkiem, jak gdyby Pan Bóg pozwolił morzu buntować się przeciwko sobie i bałwanom walczyć z błyskawicami. Ocean zdaje się wtedy pasmem gór ruchomych, których szczyty dosięgają chmur krainą przepaścistych dolin. Za każdem uderzeniem piorunu, błękitne wężykowate światełko przebiegało powierzchnię głębi i ginęło w przepaściach roztwierających się zamykających co chwila. Cudownemu temu widokowi przypatrywałem się z trwogą i ciekawością zarazem. Wernet, chcąc go widzieć, kazał przywiązać się do masztu; patrzał i przyglądał się napróżno; pędzel ludzki nigdy nie potrafi oddać tej przerażającej siły, wspaniałego i strasznego gromu grozy. Byłbym może stał noc całą, nieporuszony, patrząc i słuchając, gdyby nie grube krople deszczu, które ocuciły mnie z zadumy.
Było to w połowie października, mimo to noce były już chłodne i musiałem koniecznie myśleć o jakiem schronieniu. Przypomniałem sobie ruiny dostrzeżone z łodzi, które w tej stronie znajdować się były powinne. Zacząłem wstępować na wzgórza, gdy zdala ukazywały się mury, w których mogłem się ukryć. Przy świetle błyskawicy dojrzałem szczątki kaplicy, znajdowałem się więc w klasztorze. Wyszukawszy miejsce najmniej zniszczone, usiadłem pod kolumną, zdecydowany czekać dnia, bo nieznając miejscowości, nie wiedziałem gdzie się udać. W czasie moich polowań w Wandei i w Alpach, niejedną już noc gorszą od tej przepędziłem; jedna rzecz mnie tylko niepokoiła; uczułem głód i przypomniałem sobie, że od