Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/30

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ V

Paulina przebudziła się w chwili, gdyśmy wpływali do portu. W pierwszej chwili dziwne ogarnęło ją przerażenie; zdawało jej się, że śni tylko o wolności swojej i wyciągnęła ręce, pewna, że dotknie się murów podziemi. Spojrzała wokoło niespokojna.
Gdze mnie prowadzisz? — zapytała.
— Bądź spokojna — odpowiedziałem — domy, które widzisz, należą do biednej wioski, a ci, którzy je zamieszkują, są zbyt zajęci pracą, by mogli być ciekawi; pozostastaniesz tu nieznana, dopokąd zechcesz. Zresztą, jeżeli chcesz wyjechać, powiedz mi gdzie, a jutro, tej nocy jeszcze, w tej chwili jadę z tobą, odwożę cię; jestem twoim towarzyszem i przewodnikiem.
— Nawet poza granicą Francji?
— Gdzie tylko zechcesz.
— Dziękuję ci, daj mi godzinę do namysłu; serce moje jest złamane, wszystkie siły wyczerpane przez te dwa dni i dwie noce; umysł mój jest tak pomieszany, iż chwilami sądzę, że jestem obłąkana. Pozwól mi zebrać myśli!
— Skoro zechcesz mnie widzieć, daj znać, przyjdę natychmiast — odrzekłem, wprowadzając ją do małej oberży, gdzie kazałem przygotować dla niej osobny pokój i poleciłem gospodyni, ażeby jej zaniosła filiżankę buljonu; dla osłabionego bowiem i wycieńczonego jej organizmu każdy inny pokarm mógłby być szkodliwy.
Powróciłem do siebie.
Radość, której w obecności Pauliny okazać nie śmiałem, przepełniała mi serce. Ta, którą tak kochałam, której pamięć pomimo dwuletniego rozłączenia pozostała w mem sercu, była teraz przeze mnie ocalona i mnie winna była życie. Uwielbiałem Opatrzność, która nieprzewidzianemi