wzruszonym — przyjmuję z ufnością godną twej szlachetności ofiarę twoją. Dziś pan jeden mi pozostałeś, pan jeden wiesz, że żyję. Muszę opuścić Francję. Miałeś się udać do Anglji, pojadę z tobą; jeżeli chcesz być moim bratem, odtąd dla wszystkich zostanę panną de Nerval.
— Uszczęśliwiasz mnie pani — zawołałem.
Hrabina mówiła dalej.
— Może żądam więcej, aniżeli pan mi dać możesz? ja także byłam bogata; lecz umarli nie posiadają nic.
— Ale ja jestem bogaty i cały mój majątek...
— Nie rozumiesz mnie pan — przerwała — a nie dając mi kończyć, zmuszasz do rumienienia się.
— Przebacz, pani!
— Będę więc panną de Nerval, córką twego ojca, albo może sierotą, oddaną pod twoją opiekę. Musisz pan mieć listy polecające; przedstawisz mnie w jakim zakładzie naukowym: mówię po angielsku i włosku, jak swym rodowitym językiem, znam dobrze muzykę, przynajmniej dawniej mi tak mówiono; mogę więc być nauczycielką muzyki i języków.
— Ależ to niepodobna! — zawołałem.
— Takie są moje warunki — odpowiedziała hrabina — odmawiasz pan ich przyjęcia, czy też je przyjmujesz mój bracie?
— Wszystko co zechcesz, wszystko, wszystko...
— Dobrze więc, niema czasu do stracenia; jutro musimy wyjechać. Czy to możebne?
— Najzupełniej.
— A paszporty?
— Mam swój.
— Na imię pana de Nerval?
— Dodam tam imię mej siostry.
— Będzie to fałszerstwo.
— Bardzo niewinne. Może pani żądasz, abym pisał po nowy paszport do Paryża?
— Nie, nie... to zabrałoby zbyt wiele czasu. Skąd wypłyniemy?
— Z Hawru.
— Jak?
— Statkiem pocztowym.
— Kiedy?
— Kiedy pani zechcesz.
Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/32
Ta strona została przepisana.