Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/33

Ta strona została przepisana.

— Czy nie możnaby dziś jeszcze?
— Jesteś tak osłabiona...
— Mylisz się pan, jestem silna; jak tylko wszystko będzie do podróży gotowe, znajdziesz pan i mnie gotową.
— Za dwie godziny zatem.
— Dobrze, dowidzenia, bracie.
— Żegnam panią.
— Otóż — zawołała z uśmiechem hrabina — już nie dotrzymujesz swoich zobowiązań.
— Pozwól mi się przyzwyczaić do tego słodkiego imienia.
— A mnie, czyż to tak wiele kosztowało?
— Pani — zawołałem. — Spostrzegłem, że mogłem powiedzieć zawiele... Za dwie godziny — mówiłem dalej — wszystko będzie gotowe.
Skłoniłem się i wyszedłem.
Zaledwie kwadrans upłynął od chwili, w której przyjąłem na siebie rolę jej brata, a już odczułem, jak wytrwanie w niej trudnem będzie. Zawsze rzeczą jest trudną być bratem przybranym, młodej, pięknej kobiety; jeżeli się jednak kobietę tę kochało, utraciło ją, znalazło smutną i opuszczoną, nie mającą innej prócz naszej opieki, gdy szczęście, któremu wierzyć nie mogliśmy, uważając je za sen, jest już przy nas, w rzeczywistości: wówczas, pomimo danego słowa, mimowoli, niepodobna zamknąć w duszy uczucia, które przemocą dobywa się i zdradza przez oczy.. przez usta...
Znalazłem moich przewoźników przy wieczerzy i opowiedziałem im o naszym zamiarze dostania się jeszcze tej nocy do Hawru, przed odjazdem statku pocztowego. Zgodzili się na to chętnie, lecz musieli przygotować pewniejszy statek, niż ten, którym przybyliśmy i żądali godziny czasu; zezwoliłem na to chętnie, dodając po pięć franków dla każdego z nich. Byli uszczęśliwieni: za te pieniądze gotowi byli zawieźć mnie do Anglji.
Hrabina miała tylko suknie, w których ją uwięziono, lękałem się, aby się w drodze nie zaziębiła; prosiłem więc mojej gospodyni, aby mi odstąpiła ciepłego szala, któryby mógł ją chronić od mgły i wiatru nocnego, poczem załatwiwszy rachunki, udaliśmy się do portu, gdzie oczekiwał nasz statek.
Jak to przewidywałem, noc — była zimna, ale piękna i spo-