przyrzekam ci nie zapomnieć nigdy o tem, że mnie kochasz.
Podała mi rękę, którą z religijną czcią do ust poniosłem.
— Siadaj i nie mówimy więcej o tem — dodała. — Czy już postanowiłeś co dla mnie na przyszłość?
— Szukałem małego skromnego domku na uboczu, gdziebyś mogła być wolną panią siebie, bo pozostać w hotelu niepodobna.
— I znalazłeś go?
— Tak, znalazłem na Piccadilly. Jeżeli zechcesz pojedziemy go obejrzeć po śniadaniu.
— Dobrze, podaj mi filiżankę.
Po śniadaniu udaliśmy się powozem na wybrzeże.
Znaleźliśmy się wkrótce przed małym domkiem z zielonemi żaluzjami, w ogródku pełnym kwiatów. Był to typ dwupiętrowego angielskiego domu; parter mieliśmy wspólnie zajmować; pierwsze piętno przeznaczyłem dla Pauliny, drugie dla siebie.
Weszliśmy do jej mieszkania: składało się ono z przedpokoju, saloniku, sypialni, buduaru i pracowni, w której przygotowano wszelkie przybory do muzyki i rysunku. Otworzyłem szafy — magazynierka dotrzymała słowa.
— Co to jest? — zapytała Paulina.
— Jeżeli się umieścisz na pensji — odpowiedziałem — będziesz potrzebowała bielizny. Ta jest znaczona twojemu cyframi P. N., oznacza Paulinę de Nerwal.
— Dziękuję ci, bracie — rzekła ściskając mi rękę.
Po raz pierwszy po naszej rozmowie dała mi to imię, tytuł ten jednak teraz nie sprawił mi przykrości.
Weszliśmy do pokoju sypialnego, na łóżku leżały dwa kapelusze zrobione paryskim fasonem i szal kaszmirowy.
— Alfredzie! — zawołała hrabina spostrzegając je — powinieneś mnie był wpuścić tu samą, jeżeli miałam znaleźć te wszystkie rzeczy. Czyż nie widzisz jak mnie to boli, że ci tyle trudu zadaję... Doprawdy, nie wiem właściwie czy powinnam...
— Oddasz;mi wszystko, gdy zapracujesz — przerwałem uśmiechając się — wszak wolno bratu pożyczyć coś siostrze?
— Wolno mu ją nawet czem obdarzyć, jeżeli jest bogatszym od niej — odpowiedziała Paulina — bo w takim razie ten, który daje, jest szczęśliwy.
Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/39
Ta strona została przepisana.