Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/94

Ta strona została przepisana.

jadalnej i ujrzałam tak jak rano jedno nakrycie; przy nim leżał list. Poznałam pismo Horacego, żywo zerwałam pieczątkę.
Tłumaczył się, że przez całe dwa dni tak mnie pozostawia samą, lecz nie mógł powrócić dawszy słowo przed moim przyjazdem, którego musi dotrzymać, chociaż wiele go to kosztuje. Zgniotłam list i wrzuciłam go do ognia, nie doczytawszy do końca; obiad jednak jadłam, aby odwrócić podejrzenie Malajczyka. Po obiedzie powróciłam do swego pokoju.
Polecenie, dane dnia poprzedzającego, było i dziś wykonane. Znalazłam duży ogień na kominku, lecz tego wieczora, co innego mnie zajmowało. Miałam coś postanowić. Usiadłam więc, aby się namyślić. O wczorajszym strachu zupełnie zapomniałam.
Hrabia i jego przyjaciele weszli przez kratę, bo oni to byli o tem nie wątpiłam. Zanieśli tę kobietę do pawilonu, poczem hrabia powrócił ukrytemi drzwiami do zamku; aby się przekonać, czy śpię i czy nic nie widziałam, ani słyszałam. Powinnam więc pójść tąż samą drogą — umyśliłam wyjść przez tajemne drzwiczki.
Spojrzałam na zegarek — było wpół do dziewiątej, zbliżyłam się do okiennic — nie były zamknięte. Zapewne więc tej nocy ne było nic do ukrycia, ponieważ zaniedbano wczorajszej ostrożności. Otworzyłam okno.
Zanosiło się na burzę. Słyszałam zdaleka odgłos grzmotu, a szum bałwanów uderzających o brzegi morza, dochodził aż do mnie. Lecz w mojem sercu wrzała stokroć większa burza, niż w naturze, a myśli ciemne i duszące rozrywały mi głowę, jak wody oceanu.
Dwie godziny upłynięto, zanim zrobiłam pierwsze poruszenie i oczy moje odwróciły się od małego pośród drzew stojącego posągu, którego wcale, co prawda, nie widziałam.
Nakoniec — pomyślałam — już chwila właściwa nadeszła; nie słyszałam żadnego szmeru w zamku. Deszcz, taki sam, jaki w nocy z 27 na 28 października kazał mi szukać schronienia w ruinach, zaczął i wówczas padać gwałtownie. Wystawiłam nań głowę, aby ją ochłodzić, poczem zamknęłam okno i okiennice.
Wyszłam z mego pokoju na korytarz. Nikt nie czuwał w zamku. Malajczyk spał, lub usługiwał może swemu