Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/96

Ta strona została przepisana.

jednakowo w niebieskie bluzy, za pasem mieli myśliwskie noże, przy każdym, na stole, leżały pistolety. Horacy powstał, jakby chciał odejść.
— Odchodzisz? — zapytał Maks.
— Cóż chcesz abym tu robił? — odpowiedział hrabia.
— Pij! — zawołał Henryk, podnosząc swoją szklankę.
— Piękna przyjemność pić z wami — odrzekł hrabia — po trzeciej butelce jesteście pijani, jak tragarze.
— Grajmy!...
— Nie jestem szachrajem, ażeby zabierać wam pieniądze; kiedy nie jesteście w stanie ich bronić — odrzekł wzruszając ramionami.
— A więc! — zawołał Maks — staraj się pozyskać łaski u naszej pięknej angielki. Twój służący umiał wziąć się do rzeczy, ażeby nie była zbyt okrutna. Słowo honoru, tęgi zuch! Masz w nagrodę.
I rzucił Malajczykowi garść złota.
— Wspaniałomyślny... jak złodziej — powiedział hrabia.
— No, no, niema co na to odpowiadać — odrzekł Maks powstając. — Chcesz tę kobietę, czy jej nie chcesz?
— Nie chcę.
— Więc ja ją wezmę.
— Za pozwoleniem! — zawołał Henryk, wyciągając rękę — zdaje mi się, że i ja coś tu znaczę, i mam takie same prawo, jak każdy z was. Kto zabił jej męża?
— To prawda, poprzednika! — zawołał, śmiejąc się hrabia.
Na te słowa jęk dał się słyszeć. Zwróciłam głowę w stronę skąd pochodził. Związana kobieta leżała na łóżku. Moja uwaga była dotąd zwrócona na jeden tylko przedmiot; nie dojrzałam jej więc zupełnie.
— Tak — odpowiedział Maks — ale kto na nich czekał w Hawrze? Kto tu przybył galopem, aby wam dać znać.
— Do djabła! — przerwał hrabia — rzecz zaczyna być zawikłana, i sam król Salomon nie mógłby rozsądzić, kto ma mieć więcej praw: szpieg czy morderca?
— Musi jednak raz temu być koniec — odpowiedział Maks. — Zaczynam na serjo myśleć o tej kobiecie i widzę, że się w niej zakochałem.
— I ja także — wtrącił Henryk. — A więc jeżeli ty o nią nie dbasz, oddaj ją jednemu z nas dwóch.