Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/103

Ta strona została przepisana.

i wzywała mię do siebie. Wziąwszy urlop, pojechałem do Fleury.
Półtora lub dwa miesiące starannej, pielęgnacji i modlitw przywróciły matce zdrowie. Rozstaliśmy się więc i powróciłem do Etampes.
Przybyłem w piątek; całe miasto było żywo poruszone. Osławiony złoczyńca l’Artifaille został1 ujęty koło Orleans i skazany na śmierć przez sąd tego miasta. Po wyroku posłano go do Etampes, jako głównej widowni jego zbrodniczych czynów — celem wykonania wyroku.
Egzekucja odbyła się tegoż samego dnia rano.
Tyle usłyszałem po drodze. Przybywszy na plebanię dowiedziałem się, że jakaś kobieta z przedmieścia przychodziła ciągle od przedwczoraj rano (tj. od chwili przybycia l‘Artifaille‘a do Etampes) i z dziesięć razy pytała, kiedy przyjadę.
Okoliczność ta nie zapowiadała nic nadzwyczajnego.
Na przedmieściu znałem tylko ową biedną kobietę. która miała wnet owdowieć. Postanowiłem wybrać się do niej, nie oczyściwszy się nawet z pyłu podróży.
Droga z plebanji na przedmieście nie była daleka. Biła już wprawdzie godzina 10 wieczór, lecz pomyślałem sobie, że jeśli biedaczka tak natarczywie dowiadywała się o mnie, to musi mieć coś ważnego do powiedzenia.
Doszedłszy więc na miejsce, kazałem się zaprowadzić do jej mieszkania.
Ponieważ znano ją powszechnie, jako kobietę bogobojną i pobożną, przeto nikt nie brał jej za złe występków i hańby męża.
Przybyłem pod bramę jej domku. Okiennice byty otwarte i ujrzałem nieszczęsną, klęczącą koło łóżka. pogrążoną w modlitwie