Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/109

Ta strona została przepisana.

su do czasu pytał: „Czy ksiądz Moulle już przyjechał?“ — Odpowiadano mu: „Nie, jeszcze nie!“ — Wówczas wzdychał; zaproponowano mu innego księdza, lecz on odpowiedział: „Nie, ksiądz Moulle, albo żaden!“
— Tak, wiem o tem.
— Przechodząc koło wieży Guinette zatrzymał się i rzekł do mnie: — „Obejrzyjcie się, czy ksiądz Moulle nie przybywa?“ — Nie! — odpowiedziałem. Szliśmy dalej. U stóp drabiny zatrzymał się znowu i powtórnie spytał: — Czy nie nadchodzi ksiądz Moulle?“ — „Ależ nie, już raz wam powiedziałem! Nie widziałem niecierpliwszego od was człowieka, ciągle powtarzacie to samo!“ — „A węc, naprzód!“ — Wyszedł, nie dając się prosić, lecz doszedłszy do dwu trzecich długości drabiny, zatrzymał się i rzekł do mnie: „Poczekajcie, przekonam się, czy nie widać księdza Moulle!“ — „No, to zobacz — rzekłem, — to nie jest zabronione!“ — Rozejrzał się po raz ostatni po tłumie, lecz nie spostrzegłszy księdza, westchnął. Myślałem, że już ma dosyć i chciałem go zepchnąć z drabiny, lecz on spostrzegł mój ruch, i rzekł: — „Zaczekaj!“ — „Cóż tam znowu?“ — „Chciałbym pocałować medalik Matki Boskiej, który mam na szyi“. — „No, jeśli tak — odrzekłem — to ucałuj go!“ — Przycisnął medalik do ust. — „Cóż jeszcze?“ — zapytałem. — „Chcę, by mię pochowano razem z tym medalikiem!“ — Hm, hm! — odrzekłem — zdaje mi się, że cały dobytek wisielca należy do kata?“ — „To mnie nic nie obchodzi, chcę być pochowany z tym medalikiem!“ — „Chcę, chcę, jak wy to mówicie!“ — „Tak, chcę...“ — Tutaj zabrakło mi cierpliwości. Był już całkiem gotów, miał stryczek na szyi, a koniec stryczka założony był na hak. — „Idź do djabła!...“ — krzyknąłem i zepchnąłem go z drabiny. — „Najświętsza Panno, ulit — —...“ — Do