Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/118

Ta strona została przepisana.

a Breintenbach koń potknął się i jeździec spadły uderzając głową o kamień; zaniesiono go do pobliskiej gospody, skąd dał znać o wypadku, jaki mu się zdarzył.
Wysłano natychmiast drugiego posłańca, lecz i nad tym zaciążył fatalizm; w dolinie Kander zsiadł z konia i wziął przewodnika przez wyżynę Schwalbach; w połowie drogi porwała go lawina, spadająca z góry Attels i strąciła w przepaść; przewodnik jakby cudem ocalał.
Tymczasem choroba czyniła gwałtowne postępy; musiano choremu ogolić głowę, ponieważ nosił długie włosy, by mu robić okłady z lodu. Umierający stracił już wszelką nadzieję i w chwili ulgi napisał do żony:
„Droga Berto! Jestem bliski śmierci, lecz nie chcę całkowicie rozłączyć się z Tobą. Każ sobie spleść bransoletę z włosów, które mi ucięto i które kazałem przechować. Noś zawsze, a jestem przekonany, że wnet się połączymy znowu. Twój Fryderyk.“
List ten oddał trzeciemu posłańcowi, polecając mu wyruszyć w drogę natychmiast po swej śmierci.
Zmarł tego samego wieczora. Posłaniec odjechał w godzinę po jego zgonie i piątego dnia dotarł do Louesche.
Zastał żonę kupca ślepą i głuchą. Jednak po miesiącu, dzięki kuracji i zbawiennym wodom Louesche oba kalectwa poczęły ustępować. Dopiero w drugim miesiącu odważono się zawiadomić biedną kobietę o nieszczęściu, na które była już przygotowana przez różne przeczucia i prognostyki. Pozostała na miejscu jeszcze jeden miesiąc, by się całkowicie wyleczyć; wreszcie po trzechmiesięcznej nieobecności powróciła do Bazylei.
Ponieważ i ja w tych kąpielach wykurowałem