Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/119

Ta strona została przepisana.

swe niedomagania reumatyczne i zabierałem się również do odjazdu, prosiłem ją więc o pozwolenie podróżowania razem, na co chętnie się zgodziła, zyskując we mnie w ten sposób towarzysza podróży, z którym mogła rozmawiać o swym mężu, znanym mi z krótkich chwil wjazdu z Bazylei.
Wyjechaliśmy z Louesche i piątego dnia stanęliśmy w Bazylei.
Trudno sobie wyobrazić coś smutniejszego i tragiczniejszego nad powrót młodej wdowy do domu. Po śmierci męża zamknięto magazyn, ruch handlowy ustał, jak ruch zegara, gdy się wahadło zatrzyma. Wezwano lekarza, który leczył nieboszczyka, oraz wszystkie osoby obecne przy jego śmierci, i tak prawie już zapomniany zgon odżył na nowo w sercach wszystkich tych osób.
Spytała, gdzie są włosy, które jej mąż zapisał.
Lekarz przypomniał sobie, iż polecił nieboszczykowi podczas choroby uciąć włosy: cyrulik też pamiętał dobrze, że mu je zgolił, lecz włosy przepadły bez śladu.
Wdowa była zrozpaczona; nie mogła wykonać jedynego życzenia zmarłego.
Upłynęło wiele nocy, smutnych nocy, podczas których błądzącą no domu wdowa podobniejsza była do cienia, niż do żywej istoty.
Zaledwo położyła się snąć, zaledwo poczynała usypiać, uczuwała w prawem ramieniu odrętwienie i budziła się w chwili, gdy to odrętwienie posuwało się coraz wyżej, aż do serca.
Zaczynało się ono powyżej kostki, w tem miejscu, gdzie zwykle nosi się bransoletkę; uczuwała tu ból, jak wspomnieliśmy, posuwał się coraz wyżej, aż do serca.
Widocznie zmarły w ten sposób wyrażał boleść z powodu zaniedbywania jego ostatniej woli.