Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/25

Ta strona została przepisana.

— Czy to konieczne? zapytałem, czując wstręt do trupa.
— Co konieczne?
— Że muszę podejść bliżej?
— Może pan w ostateczności pozostać na miejscu.
Skinąłem’ głową na znak, iż pragnę pozostać tam, gdzie stałem.
Komisarz policji zwrócił się do stojącego najbliżej przyjaciela pana Ledru i zapytał z szybkością człowieka, przywykłego stawiać tego rodzaju pytania:
— Pańskie nazwisko, imię, wiek, zatrudnienie, stan, adres?
— Jan Ludwik Alliette, — odparł zagadnięty — anagram: Etteilla, literat, zamieszkały przy ulicy Starej Komedji Nr. 20.
— Nie wymienił pan swego wieku, — zauważył komisarz.
— Czy mam podać swój wiek rzeczywisty, czy też ten, który mi przypisują?
— Tam do licha! Chodzi mi o wiek pański, wszak nikt niema podwójnego wieku.
— Owszem, owszem, panie komisarzu, były osoby tego rodzaju, np. Cagliostro, hrabia Saint-Germain, Żyd wieczny tułacz...
— Czy chcesz pan przez to powiedzieć, że jesteś Cagliostrem, hrabią Saint-Germain lub Żydem wiecznymi tułaczem? — zapytał komisarz z marsem na czole, jakby reagował na żart niesmaczny.
— Bynajmniej...
— 65 lat, — wyręczył go Ledru, — pisz pan 65 lat, panie Cousin!
— O to chodzi! — mruknął komisarz.
I napisał lat 65.
— Teraz pan, — zwrócił się do drugiego z przy-