Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/35

Ta strona została przepisana.

ciel, młodszy od Alliette‘a, od księdza Moulle i kawalera Lenoir, dorównujący jednak Allliette‘owi w kartomanji, Moulle‘mu w demonologii, a kawalerowi Lenoir w antykwarstwie. Jestto chodząca biblioteka, katalog oprawny we własną skórę.
— To zapewne bibliofil Jakób?
— Tak jest.
— Czy przyjdzie?
— Nie wiem. Szuka on starego dzieła, drukowanego 1570 r. w Amsterdamie, oryginalnego wydania z trzema błędami, z tych jeden na pierwszej stronie, drugi na siódmej i trzeci na ostatniej.
W tej chwili otwarły się drzwi i weszła matka Antonia, mówiąc:
— Proszę pana! podano do stołu!
— Proszę panów! — zawołał pan Ledru, otwierając furtkę ogrodową, — do stołu! do stołu! Zwróciwszy się zaś do mnie, rzekł:
— Oprócz tych osób, które pan widzi w ogrodzie, jest tu jeszcze jeden gość, którego pan nie widział i o którym dotąd nie wspomniałem. Ten jest nieczuły na rzeczy ziemskie, więc nie dosłyszał mego głosu. Odszukanie go jest rzeczą pańską; jeśli pan znajdzie jego bezcielesność, jego przejrzystość („cień“, jak mówią niemcy), to przedstaw się i spróbuj przekonać go, iż niekiedy dobrą rzeczą jest jeść, chociażby po to tylko, aby żyć; następnie podaj mu pan ramię i przyprowadź go do nas.
Usłuchałem rady pana Ledru, przeczuwając, iż ten miły duch, którego już po kilku minutach nauczyłem się cenić, będzie dla mnie przyjemną niespodzianką; szedłem więc przez ogród, rozglądając się.
Poszukiwanie moje trwało niedługo.
Była to postać niewieścia, siedząca w cieniu lipy tak, że nie mogłem widzieć jej twarzy, ani