Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/80

Ta strona została przepisana.

strzeń między kotarami, a ścianą i stanął na miejscu, na którem miał się rzekomo znajdować szkielet.
— A teraz, — rzekł — czy widzisz go. jeszcze?
— Nie widzę już jego dolnej części, bo mi ją zasłaniasz, lecz widzę czaszkę!
— Gdzie?
— Nad twojem prawem ramieniem. Zdaje się, jakobyś miał dwie igłowy, jedną żywą i jedną trupią.
Doktór, jakkolwiek cynik, zadrżał.
Obejrzał się, lecz nie zobaczył1 nic.
— Mój przyjacielu, — rzekł smutnie do chorego, — jeśli masz zamiar sporządzić testament, to uczyń to!
I poszedł.
W dziewięć dni potem Jan, wszedłszy do pokoju, zastał swego pana, w łóżku bez życia.
Śmierć nastąpiła punktualnie o szóstej! w trzy miesiące po straceniu bandyty.

IX.
Groby w Saint-Denis.

— I jakiż wniosek z tego, doktorze? — zapytał pan Ledru.
— Rozumiem! przez to, że organy, przesyłające mózgowi odebrane spostrzeżenia, pod działaniem pewnych wpływów mogą ulec zamąceniu, tak, że się te spostrzeżenia w umyśle fałszywie; odzwierciadlają — wówczas widzi się przedmioty i słyszy głosy, które nie istnieją. Oto wszystko!
— A jednak, — wtrącił kawaler Lenoir z pokorą uczonego, dobrej wiary, — jednak zdarzają się pewne rzeczy, pozostawiające ślad, pewne przepowiednie, które się spełniają. Jakże to wytłóma-