Strona:PL Dumas - Policzek Szarlotty Korday.pdf/95

Ta strona została przepisana.

wszystkich, małych i wielkich, biednych i bogatych. W okolicach Etampes grasował pewien bandyta nazwiskiem l’Artifaille.
Czynami tego opryszka zainteresowałem się tembardziej, że żona jego, mieszkająca na końcu Etampes, była jedną z najgorliwszych parafianek. Pobożna ta i zacna kobieta, dręczona wyrzutami sumienia z powodu zbrodni męża, za którego odpowiedzialność przed Bogiem ponosiła jako żona, spędzała życie na modlitwach i pokucie, spodziewając się, iż te dobre uczynki częściowo zgładzą winę jej męża.
Ten mąż, to był bandyta, wyzuty z poczucia wiary i ludzkości.
Ze dwadzieścia razy ujęto go i wtrącono do więzienia, lecz zawsze na drugi lub trzeci dzień cela była pusta. Nie umiano sobie wytłomaczyć tego znikania, rozeszła się więc pogłoska, iż bandyta znalazł ziele, które przecina żelazo.
Wytworzyła się pewnego rodzaju legenda koło osoby tego człowieka.
Co do mnie, to wyznaję, że myślałem często o nim, zwłaszcza, że jego żona; spowiadając się przedemną. opowiadała mi o łotrostwach męża i prosiła o radę.
Oczywiście radziłem, by użyła całego wpływu na męża, aby go nawrócić na dobrą drogę. Jednakże wpływ biednej kobiety był za słaby; pozostała jej jedyna nadzieja w modlitwie, by znaleść łaskę u Pana.
Zbliżała się Wielkanoc. W Wielki Czwartek spowiadałem dużo osób, to też około godziny ósmej wieczorem byłem tak zmęczony, iż zasnąłem w konfesjonale.
Zakrystian widział to, lecz znając moje nawyknienie i wiedząc, że mam przy sobie klucz od bocznych drzwi kościoła, nie próbował mnie budzić, gdyż już nieraz zdarzało mi się w ten sposób zasypiać.