Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/137

Ta strona została przepisana.

ny nad fortepianem, zarzucony stosami nut w nieładzie. Stół mahoniowy kanapa żółtym wełnianym adamaszkiem kryta, fotel Volterowski wybity utrechtem pąsowym, trzy krzesełka, poręcze których mocno nadwerężonemi się zdawały, stolik do roboty stojący przy oknie, na którym motki jedwabiu i stalowe perełki rozsypane w dawnem pudełku od cukierków, dywanik, deseń którego z biegiem czasu stał się zagadkowym, porzucony przed kominkiem, zdobnym alabastrowym zegarem i dwoma srebrzonemi lichtarzami z epoki Ludwika XVI, przeglądającemi się w odrapanem zwierciadle takiem było włączając w to małe firaneczki o fałdach wypłowiałych od słońca i wilgoci, całe umeblowanie tego pokoju. Na każdym niemal z tych sprzętów zwieszały się różne części czarnego kostiumu, zrzuconego na prędce przez dziewczę zmęczone; w pośrodku zaś całej tej starzyzny, bezładu, tego kurzu, Iza, to znaczy młodość, wdzięki, wiosna, życie.
Stała owinięta długim płaszczem z białego kaszmiru, z łąbędzim puszkiem na szyi, który lewą ręką trzymała założony na piersiach, prawą zaś unosiła długie jego poły, by się w nic nie zaplątać nogami. Łatwo było widzieć, że pod tym płaszczem nie miała nic prócz koszuli i spódniczko wysuwającej się chwilami, pomimo starania z jakiem młoda dziewczyną usiłowała ją schować. Sztuka okazałaby się bezsilną, gdyby szło o oddanie delikatnych i falistych poruszeń tego ciała, gibkość którego odbijała się; że tak powiem, na miękkiej