których najostrzejszy chłód skazić nie zdoła, a których strzedz się należy bardziej niż szponów tygrysa. Może to właśnie w tym rodzaju rąk natura umieściła najjaśniejszą wskazówkę upodobań, charakteru i namiętności kobiety.
— Jakież bielutkie! — zauważyłem. — To rzadko w pani wieku.
— Sypiam w rękawiczkach. O! mama bardzo dba o moje ręce mówi, że to jedna z najważniejszych ponęt kobiety i noga także.
I nagłym ruchem chciała pokazać mi nogę! zatrzymała się jednak w połowie.
Co za mieszanina prostoty, kokieteryi pychy lecz ileż wdzięku równie w przywarach jak i w przymiotach! Po chwili, nagle:
— Nie będziemy mogły zapłacić panu za pański biust, bo nie jesteśmy bogate; ale zrobię panu ładną sakiewkę. Chodźno pan, zobacz jakie śliczne robić umiem.
Wtedy, pokazała mi robótki swoje, które istotnie były tem, czem być powinny wychodząc z podobnych rączek, i właśnie oglądałem je z nie jakiem roztargnieniem, gdy drzwi otworzyły się hałaśliwie. Mąż chcący żonę zejść niespodzianie, nie byłby wszedł inaczej. To była matka. Odskoczyłem mimowoli, Iza odwróciła tylko głowę.
— Ach! to ty, mamo? — powiedziała. — Jakże głośno wchodzisz.
— Stróżka mówiła mi, że tu jest młody człowiek u ciebie.
Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/140
Ta strona została przepisana.