Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/143

Ta strona została przepisana.

o tem z pewnego źródła, a gdy ją znowu zobaczy, pokocha na nowo. Reszta do niej należy a i do mnie trochę. Nie jest on następcą, to prawda, ale za to jako na młodszego syna mniej będą zważać na niego i prędzej pozwolą mu rządzić się sercem.
„Wychowuję Izę odpowiednio do tego celu; jak ją pan widzisz, mówi wybornie czterema językami: francuskim angielskim, polskim i ruskim. A propos musimy zrobić ładny jej portrecik; ten dobry, ale to nie dosyć: trzeba mi takiego, któryby księciu pokazać można. Mam ja tam przyjaciela, innego niż zięć mój, który pierwszy gotówby mi popsuć szyki, przez zazdrość, zamiast widzieć własny interes w podobnym związku, bo Iza nie byłaby kobietą, zdolną zapomnieć o swoich. Ona jest bardzo dobra, koteczka droga; ma poczciwe serce, pracuje jak anioł, znosi wszelki niedostatek.
„Nie ma się tu czego wstydzić. Mogę otwarcie przyznać się takiemu jak pan młodzieńcowi; co sam pracuje na życie, że od czasu jak jesteśmy w Paryżu, widziałyśmy już nie raz dnie, w których grosza przy duszy nie było, i cóż, Iza śpiewała, i żyłyśmy często z pracy rąk własnych. Pomyśl pan tylko: Dobranowka zmuszona sprzedawać sakiewki które sama robi! Spytasz się pan, dlaczego w takim razie bywamy na balach trzebaż rozerwać ją trochę, to biedactwo drogie, a potem, zdaje się że ta Pani Lespérau ma wysokie znajomości, Ludzie tacy przydać nam się mogą.
„Niedawno spotkałyśmy u niej pewnego dyre-