Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/172

Ta strona została przepisana.

nych. Nie mniej wszakże ucieszyła mię wiadomość, że matka pańska tego już nie potrzebuje, a teraz łączę panu najpiękniejszy ukłon.

„Iza Dobronowska“.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

I znowu rok bez wiadomości żadnej. Wreszcie pisze:
Mam dużo zmartwienia. Dlaczegóż jesteś pan pierwszą osobą, której powierzyć je pragnę? Czy pamiętasz jeszcze o mnie? Czy zawsze mię nienawidzisz? Nie pytam się czy żyjesz: ponieważ jesteś znakomitością, wiedziałabym gdybyś umarł; powiedz mi pan tylko czyś szczęśliwy, jak z duszy pragnę tego, i czy chowasz jeszcze na dnie serca życzliwe wspomnienia dla swojej szkaradnej i nieszczęśliwej Izieczki, która bardzo potrzebuje rad i przyjaźni swego kochanego przyjaciela.
„Nie pisz pan do mnie na Plac Zamkowy; wyprowadziłyśmy się ztamtąd. List adresować proszę na ulicę Piwną, dom Herthmana, pod nazwiskiem panny Wandy. Później powiem panu czemu mama nie powinna wiedzieć żem do ciebie pisała. Moja biedna mama zresztą jest bardzo smutna i bardzo niezdrowa.

„I...“