rują mi pięć tysięcy rui>li srebrem, około dwudziestu tysięcy franków, ale mama nie chce żebym wstępowała na scenę. Nie wyrzeka się ona nadziei wydania mię za mąż, czy za Sergjusza czy za kogo innego; ale ja nie chcę się więcej narażać na podobne próby, Radź mi! co mi każesz zrobić, zrobię. Sergjusz teraz w Wiedniu; pisze, że pojedzie do Paryża. Będąc tam odwiedzi pana z pewnością. Mówiłam mu o panu bardzo często że aż nie chciał bym do ciebie pisywała. Był zazdrosny, miał rację, Kochałam cię, i kocham więcej niż jego. Byłeś tylko był w Paryżu i byle list mój cię zastał! Będę wyczekiwać listonosza bardzo niecierpliwie.
„Dowidzenia, mój najlepszy przyjacielu, nie zapomnij o dawnej twej żoneczce,
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
„Cóż chcesz bym miała sobie do wyrzucenia? Nie starałam się ani trochę o rozkochanie w sobie Sergjusza! To tak samo przyszło, Zresztą, mama nie zostawiała nas nigdy samych we dwoje. Przy niej mówił, że będzie moim mężem, tak samo jak i pan mi mówiłeś. Tylko że, pan, żartowałeś, on nie żartował wcale, ponieważ jestem starszą o dwa lata niż byłam w Paryżu, jestem słuszna i rozwinięta nad wiek, i rzeczą jest prostą by mię kochano, jakkolwiek nie myślę o tem. Mama spokojnie dawała wzrastać tej miłości u Sergjusza, i dopiero wtedy powiedziała mi o niej kiedy prosił ją o moją