Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/176

Ta strona została przepisana.

rękę. Cóż chciałbyś żebym zrobiła? Nie mam majątku, nie mam nawet żyć z czego. Gdyby tak mama umarła, cóżby się ze mną stało? Nie mam prawa myśleć wyłącznie o sobie; powinnam pomyśleć o niej co mię wychowała, i złożyła we mnie wszystkie swe nadzieje szczęścia i dostatków, a u niej jedno bez drugiego nie istnieje.
„Czy sądzisz że życie jakie tu wiodłam od lat kilku tak mi się bardzo podoba? Wiecznie pokazywać się tłumom, być oglądaną niby jaki okaz ciekawy, słyszeć powtarzanie sobie w oczy że się jest piękną, i czuć że to do niczego nie prowadzi, nie bardzo to zabawne w końcu. Mama chciała tego. Ileż to razy poszłyśmy na bal bez obiadu! Ileż razy zastawiałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy dla sprawienia mi stroju! Ile długów, przykrości, ile scen z wierzycielami, na których owa piękność, co mi miała sprowadzić miljony, nie wywierała najmniejszej władzy! Sergjusz posiadał bogactwa niezmierzone, wychodząc za niego widziałam koniec naszych udręczeń. Nie kochałam go miłością, ale był to dobry chłopiec i byłam dla niego z prawdziwą przyjaźnią. Słysząc ciągle matkę dowodzącą, że świetnie wychodzę za mąż, zdawało mi się rzeczą naturalną wyjść w końcu. A jednak nie jestem chciwą dla siebie. Gdybym mogła iść za własnem przekonaniem, chciałabym poślubić skromnie i prosto człowieka kochanego, i cały czas przy nim spędzać. Widzą dobrze że piękność to nie wszystko. Są panny równie piękne, piękniejsze