Zakład był ogromny, taki, jakiego wymagało pomieszczenie prawie dwustu pięćdziesięciu pensyonarzy. Dzielił się na dwie części: na szkołę niższą i wyższą. Pierwsza obejmowała uczniów od klas najniższych aż do piątej włącznie; druga od klasy czwartej aż do retoryki, filozofii, matematyki specyalnej, wreszcie nauki wyzwolone. Obie szkoły mieściły się każda w oddzielnym budynku, które przedzielone gęstą balustradą nie miały z sobą żadnej styczności pozornej. Miały nawet dwa wyjścia na dwie równolegle ulice.
W wyższym oddziale, kilku najzdolniejszych uczniów skupionych przy boku p. Fremin, tworzyło punkt zbiorny pilnej działalności, szlachetnej emulacyi i świetnych rezultatów, utrzymujących zakład na zaszczytnem stanowisku dawnych dobrych czasów. P. Fremin oddawał się całkowicie temu wybranemu kółku, na podwładnych profesorów zdając tę resztę, którą zdaniem jego zajmować się nie było warto; a która w rękach jego wspólnika, aferzysty wyłącznie, przedstawiała zyskowną stronę interesu.
To, co się działo pomiędzy tymi drugimi, przechodzi wszelkie pojęcie. Złe książki, popisywanie
Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/18
Ta strona została przepisana.
IV.