dzieł moich. Kilkakrotnie zdarzyło mi się odwołać się do niego. Udawałem jakobym nie mógł poradzić i prosiłem go o pomoc. Była to największa rozkosz jaką mu sprawić mogłem, to też po skończeniu dzieła, skoro podziwiano szczęśliwy ruch, wyraz, linię, do których on się przyczynił, starałem się powtarzać w obec niego:
— To pomysł mego dobrego mistrza; jemu to należą się pochwały.
Ściskał mię wtedy gorąco; ale z samego uścisku odgadywałem, że mię rozumiał, i że posiadał tyle wielkości duszy by mi przebaczyć chęci poczciwe:
Mieszkał razem z córką, zięciem i dwojgiem ich dzieci. Co się tyczy rodziny, ta nie pozostawiała mu nie do życzenia. Konstanty ukończył St. Cyr jako jeden z pierwszych uczni, i był już tem, co przyrodzenie zawsze w nim przepowiadało, jednym z najlepszych dowódzców w Afryce. Pisywaliśmy do siebie i jak tylko przybywał do Paryża za urlopem, drugie z kolei jego odwiedziny mnie się dostawały.
W okolicznościach, w jakich się znajdowałem, należało mi wyjawić zamiary moje tak p. Ritz jak i matce. Poszedłem do niego. Opowiedziałem mu niedługie dzieje mej miłości i przyszłe zamierzone jej rozwiązanie.
Czy stanowczą wiadomość mi przynosisz, — spytał, — czy przychodzisz żądać mej rady?
— Jest to wiadomość stanowcza.
Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/187
Ta strona została przepisana.