Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/192

Ta strona została przepisana.

prowadzała ją wszędzie, gdziekolwiek mogła być widzianą aż do znużenia. Następnie, powróciwszy do Warszawy, próbowała, bez wiedzy córki, złapać w sidła Sergiusza. Ledwie nie doszło do procesu. Była mowa i o teatrze. Doprowadzona do ostateczności nędzą, chciała w końcu oddać córkę, powiedzmy wprost, sprzedać ją jakiemuś niezmiernie bogatemu starcowi, który w zamian zapewniał je dostatnie życie, i ośmieliła się oświadczyć córce to dzikie postanowienie.
Po tem wyznaniu, Iza nic już nie chciała ukrywać przedemną. Opowiedziała mi jeszcze rzecz jedną, która ostatecznie utwierdziła mię w przekonaniu żeśmy byli od wieków przeznaczeni dla siebie i że istniał już pomiędzy nami jakiś opiekuńczy, tajemniczy węzeł.
— Czy pamiętasz, — rzekła mi, dzień, kiedy to przyszedłeś do nas pierwszy raz, na Szkolną? Wpatrywałeś się we mnie z uwagą. Spytałam cię o przyczynę, gdyż w tem wpatrywaniu się było coś więcej nad prostą sympatję i przyjaźń. Odpowiedziałeś, że znalazłeś we mnie uderzające podobieństwo do jednego z twych kolegów, nazwiskiem Minati, zmarłego przed kilku lały. Przemówiłam wtedy kilka słów po polsku do matki, zapytałam jej czy można ci powiedzieć żeśmy znały ojca Minatiego. Odpowiedziała mi że „Nie“. Nic ci więc nie wspominałem o tem. Jestem siostrą Andrzeja Minati. Ojciec trzy lata mieszkał w Warszawie. Był ślicznym mężczyzną, jak się zdaje. Odwiedzał bardzo