Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/231

Ta strona została przepisana.

dłuższe nad dwadzieścia minut. I nic więcej. Takie postanowienie się względem nas p. Rit’za i jego córki powinno mnie było oświecić. Pozostałem ślepym. Wnioski nasuwane mi przez żonę wybornemi mi się wydawały.
Z Konstantym, to znowu co innego. Odbywszy kilka kampanij w Afryce, odznaczony ranami i orderami, powrócił do Francji i pozostawał w Paryżu, jako adjutant Marszałka ministra wojny. Prowadził życie hulaszcze. Jednakże, po powrocie z wyprawy, dom mój uważał prawie za własny, i przychodził bardzo często; potem odwiedziny jego stawały się coraz rzadszemi, aż w końcu ustały zupełnie Jeżeli spotykając go wypadkiem skarżyłem się i dziwiłem temu zobojętnieniu jego dla nas, ściskał mię tylko gorąco za rękę, i tłómaczył się pierwszą lepszą wymówką bez znaczenia. Gdym widział go raz ostatni, przed nastąpić mającymi wypadkami; rzekł mi, jakby w przewidywaniu całej ich doniosłości:
— Jesteś niewątpliwie człowiekiem, któego szacuję i kocham z całego serca, ale wiesz dobrze nie zawsze robi się coby się chciało. Jeżeli jednak kiedykolwiek będziesz potrzebował prawdziwego przyjaciela, śmiało licz na mnie. Należę do tych, których nigdy się nie widzi ale zawsze się znajduje.
Rozmowę tę machinalnie prawie i bez żadnej ukrytej myśli powtórzyłem Izie. Uśmiechnęła się jednym z tych poufnych półuśmieszków, co to ozna-