Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/245

Ta strona została przepisana.
XII.

Naówczas byłem mocno przekonany, żem pojmał boleść najwyższą, jaka tylko być może udziałem człowieka. Niestety! czemuż Bóg nie zostawił mię w tej wierze?
Iza płakała bardzo: wzruszenie czysto fizyczne, któremu wszystkie podlegają kobiety. Co czarne przestrasza je. Nazajutrz ani pamiętają o tem. Niemniej wszakże byłem jej głęboko wdzięczny, i doznałem wielkiej ulgi od tych łez pozornych.
Jednakże, przeszło sześć miesięcy nie byłem w stanie dobyć z siebie uśmiechu nawet dla niej, nawet dla naszego dziecka. Znagła widok jakiś uderzał moje oczy, obraz, słowo jedno z przeszłości w myśli się budziło; i ze łkaniem tuliłem usta do rąk łzy, godzinami całemi przesiadując pogrążony w niemym bólu.
Pracowałem zapamiętale. Pieniądze odkładałem dla syna, dziedzictwo którego byłoby niewątpliwie szczupłem bardzo, gdybym był zmarł w owym czasie. Dotąd wydawaliśmy cały mój zarobek co do grosza. Śmierć odkryła mi życie z poważniejszej strony i obowiązki jego aż po za świat sięgające. Rozgłośne imię, talent, miłość sama, wydały mi się nagle tem, czem są w istocie; małą