Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/304

Ta strona została przepisana.

staliśmy posłańca, który czekał na mnie z listem treści następującej.

„Wobec tego na jakiej dziś jesteśmy z sobą stopie. Nie warto się już z niczem ukrywać. Feliks niepotrzebnie będzie dla ciebie ciężarem. To dziecko nie twoje. Wydaj mi upoważnienie do zabrania go z miejsca jego obecnego pobytu, a nie usłyszysz nigdy więcej ani o nim ani o jego matce,

„Izabella z Dobronowskich
Clemenceau.“

Podałem list Konstantemu.
— Ona kłamie — zawołał — ty wiesz najlepiej że kłamie. Zawiodła się w maleńkich rachubach i za to chce się zemścić na tobie. To z „Dobronowskich“ jest prawdziwem arcydziełem. W dwóch słowach odzwierciedliła się cała kobieta. Naśmiać się tylko z tego wypada.
Zwrócił się do posłańca; i dając mu pięciofrankówkę:
— Powiecie tej pani że bardzo dobrze, ze dziecko, zostaje przy nas, że dziś wyjeżdżamy, i że wasz kurs zapłacony. A ty — dodał zwracając się do mnie — bądź spokojny, Feliks nie wyjdzie