Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/309

Ta strona została przepisana.
V.

Zwiedziliśmy Szwajcaryę, Lombardyę, Toskanię; poznaliśmy Milan, Wenecyę, Ferrarę, Bolonię, Pizę, Florencyę.
Konstanty był mną zachwycony: Nigdy jeszcze nie podróżował z taką dla siebie korzyścią. Objaśniałem go o epokach, architekturach, stylach pomników, gmachów i osobliwości, jak je nazywał. Nie mógł się dość wydziwić jasności a niekiedy wesołej swobodzie mojego umysłu, Wtedy wtajemniczałem go we właściwości mojej natury, odkrywałem się przed nim do gruntu; rozbierałem własne uczucia; psychologicznie badałem sam siebie. Tak łatwo wierzymy pozorom samopoznania! Konstanty zgadzał się zupełnie na mój pogląd, gdyż i on w podobnym wypadku postąpiłby tak samo, nie zadając sobie tylko trudu studyowania swego wnętrza.
Jeżeli czasem rozmawialiśmy o Izie (lubo bardzo rzadko), mówiłem o niej jak o kimś obcym mi zupełnie. Doszło do tego, żem go wypytał, w sposobie zwykłej rozmowie, a czyniłem to istotnie w dobrej wierze, o rozmaite miłostki mojej żony i nazwiska jej kochanków. Opowiedział mi o wszystkiem bez najmniejszej ostrożności, tak był