moje jedyny argument zdolny je powstrzymać w drodze do upadku. Powinniby je oświecić, że w tej samej chwili, gdy ’się oddają mężczyźnie, miłość u tego ostatniego zawiera, a poczyna się pogarda nieujęta, niewidzialna gołem okiem, w stanie kiełkowania, jak wszystkie zarodki które czas zwolna rozwija, ale wyraźna i niepowstrzymana. Gdyby uczucia ludzkie mogły być równie jak ciała badane przez mikroskop, ujrzelibyśmy żyjątko powstające w jednem mgnieniu z całym zasobem niszczących organnów, i w tejże chwili rozpoczynające straszne dzieło rozkładu.
„Ah! jakie to kobiety głupie! — dodawał Konstanty, zwykłym swoim, swobodnym sposobem mówienia. Gdyby raz przecie zechciały zrozumieć, że mężczyzna może kochać prawdziwie tę tylko którą szanuje, i że najbardziej nawet ubóstwianej kochanki żaden z nas nie chciałby ani za siostrę, ani za matkę, ani za córkę, ani za żonę, jakby się z nich każda w oczy nam rozśmiała, gdy im prawimy o miłości, nie wspominając o ślubie! Jeden jest środek dowiedzenia kobiecie, że się ją istotnie kocha: oto zrobić tak jak ty; dać jej swoje nazwisko i pracować na nią. Reszta wszystko jest postępem, egoizmem i rozpustką.