Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/354

Ta strona została przepisana.
XV.

Dziwnym się pewnie panu, jak i mnie, wydaje dokładność z jaką opisuję, zbyt może obszernie mój stan ówczesny. Zdawało by się, że z owej epoki nie powinno w myśli mojej pozostać nic prócz nieokreślonego chaosu, jak po śnie męczącym, z którego mię nagle zbudzono. Dziwnem się zdaje by, mózg wstrząśnięty w całej masie swojej zdołał przechować i odnaleźć znacznie później, tak jasno i dokładnie, mimowolne wrażenia, z którymi walczył o ile mógł, i które niewątpliwie obłąkaniem nazwać można. Tak jest jednakże. Najdrobniejsze szczegóły mego pobytu w Rzymie przypominam sobie jak najdokładniej i z niewielkim wysiłkiem mógłbym do nich dołączyć odpowiednie daty. Byłem wówczas rozpołowiony, że tak powiem i jedno z dwóch moich ja patrzyło z bezsilną rozpaczą na szamotania się drugiego. To pierwsze pamięta wszystko. Dziś zresztą, co dziwniejsza jeszcze, jestem spokojny. Wyznałem to już w pierwszych kartach tego pamiętnika: umysł mam swobodniejszy niżem się spodziewał. W miarę jak mi się zdaje spisywać wypadki własnego życia, badać się i sądzić, stopniowo dziwna pogoda osiada mi na duszy. Może pan zauważył nawet jak niejednokrotnie lubowałem się niby drobiazgowym