Odwiedziny i rada lekarza, którego przyzwałem był w Rzymie, w niczym wpłynąć nie mogły na polepszenie mego stanu. Były mi one o tyle nieużytecznemi naówczas, o ile skutecznemi dziś mi się wydają. Zaledwie się oddalił, przyniesiono mi od p. Ritz’a list następującej treści:
„Drogie moje dziecko, pisze do ciebie w dwóch nader miłych dla mnie zleceniach. Kilku naszych kolegów przemyśliwają o wybraniu cię dla naszego Instytutu, co jest zupełnie słusznym, jakkolwiek nie skończyłeś jeszcze lat trzydziestu. Kochają cię tu, poważają, pragną mianowicie w okolicznościach w jakich się obecnie znajdujesz, dać ci publiczny dowód życzliwości jaka ci się słusznie należy. Nie potrzebuję upewniać cię, mój młody mistrzu, jak bardzo byłbym szczęśliwym widzieć cię na miejscu zmarłego naszego członka, ciebie, co mógłbyś niejednego ze współcześnie żyjących (poczynając ode mnie) zastąpić. Propozycja moja jest czysto prywatnej natury, ale przyślij mi tylko słówko że ją przyjmiesz chętnie, a resztę biorę na siebie. Tak tedy, jeżeli przyjmujesz, gotuj się do drogi. Znajdziesz tu serca — wiesz jakie — co ci gotują serdeczne przyjęcie.
Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/359
Ta strona została przepisana.
XVI.