Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/369

Ta strona została przepisana.

by tylko co nowego nie wdarło się znowu pomiędzy mnie i moję pracę.
Napisałem do p. Ritz’a list pełen wdzięczności i zapału. Począłem na nowo szukać towarzystwa ludzi, ja, com niedawno nie chciał patrzeć na nich. Zaszedłem do Szkoły sztuk pięknych, gdzie mię nie widziano od kilku miesięcy. Dwóch czy trzech jej uczniów zaprosiłem na obiad do siebie; wytłumaczyłem się przed nimi, wynalazłem prawdopodobne powody. Uwierzyli, a przynajmniej udali że wierzą.
W ten sposób upłynął tydzień.
Pewnego ranka odebrałem list następujący:
Wielka nowina! Żona twoja odkrywszy nowe kopalnie złota w Kalifornii, wróciła; to jedno może usprawiedliwić nagłe jej wzbogacenie. Znasz ten cudny pałac, wybudowany przez hrabiego Attikowa, na Cours de-Reine? Żona twoja zakupiła go dla siebie ze wszystkimi przynależytościami, meblami, zbiorami osobliwości itd. Zapłaciła za to półtrzecia miliona gotówką spadkobiercom hrabiego, zmarłego nagle w połowie ubiegłego miesiąca i tegoż dnia sprowadziła się na nowe swe dziedzictwo; prawda, że nie potrzebowała nic przywozić, prócz swoich kutrów podróżnych. Całą służbę hrabiego zapragnęła zatrzymać dla siebie; zgodzili się wszyscy, z wyjątkiem starszego woźnicy, Anglika, nie życzącego sobie wozić kobietę samą, nie mającą, jak się wyraził, ni domu ni łomu, ani przyległości, ani antenatów. Wyborne.