Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/372

Ta strona została przepisana.

skoczyć by radzi, byle zdobyć jakąś pewną wiadomość. Nic. Panujący i panujący!
„Sądziłem się w obowiązku zawiadomienia ciebie o tem wszystkem, żebyś wiedział jak się masz postawić na wypadek, gdyby ci przyszło wrócić do Paryża. Nie powiem, by ta nowa historia bardzo mię zmartwiła. Skandal taki to ostateczna zapora między nią i tobą. Aż dotąd, zawsze się trochę bałem, by cię znów nie pochwyciła w swoje szpony. Dziś, nie byłoby to już przebaczeniem, lecz prostym wspólnictwem. Dzięki taktowności, czy dumie, pani Iza poprzestaje na swoim panieńskim nazwisku, tem lepiej. W końcu nie będą wiedzieć, że ta istota była kiedykolwiek żoną uczciwego człowieka; to wszystko czego nam potrzeba.“
Ku wielkiemu mojemu zdziwieniu, niespodziana to wiadomość znalazła mię wcale spokojnym. Przeciwnik napastował mię znowu, ale już wiedziałem gdzie go szukać. Położyłem list na stole i zabrałem się na powrót do pracy, stanowczo zdecydowany nie myśleć o niczem przed ukończeniem Mojżesza. Przerywałem robotę wtedy tylko, kiedy już dłuto z rąk mi wypadało, sypiałem ledwie dwie czy trzy godziny i zrywając się natychmiast chwytałem znów za robotę.
W tydzień po tym pierwszym liście, otrzymałem drugi tej treści:
„Iza wzywa mię do siebie bilecikiem, dając