Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/61

Ta strona została przepisana.

Przejrzyjcie więzienia złoczyńców, domy pub.liczne wszystkie gniazda występku, a na tysiąc tych pariasów ludzkości znajdziem dziewięciuset przynajmniej, których wymówką będzie upadek matki, ojciec niewiadomy, nieistniejąca rodzina. Tu przeważnie leży źródło złego; ztąd je wykorzeniać należy.
Osłonięte prawem, które dobre w skutkach być miało, tłumy mężczyzn bez serca rzucają na bruk uliczny gromady istot niemających rodziny, które znowu przeciągają w nieskończoność trądycyą złego; i czemuż mieliby być lepszymi od ojców swoich? Patrzcież co za dziedzictwo skryte bezimienne, zamiast prawego dziedzictwa, którego im odmówiono, i jak plama pierwotna przechodzi olbrzymiejąc z pokolenia w pokolenie, błąd z razu, występek nakoniec!... Co za potworne stopniowanie z poddasza do szpitala, ze szpitala do lupanaru, z lupanaru do więzienia, z więzienia na szubienicę!
Jakto! społeczeństwo nosi w sobie ten wrzód rakowaty, i postępuje naprzód nie dbając o niego, aczkolwiek dziwi się i skarży chwilami na jakąś niemoc nieznaną, na nienormalne rozprzężenie, na skrzywienie moralności, na skarłowacienie rasy, na ta wszystkie objawy, odkryć przyczynę których tak bardzo się strzeże?
Przyczyna ta leży w demoralizacji kobiety, tego zawiązku człowieczeństwa) zajmijcież się więc kobietą! Zasłońcie ją nareszcie od mężczyzny) Niechże to prawo przezorne, dochodzące aż do