Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/129

Ta strona została przepisana.

mo utrudzenia nie usnął dopóty, dopóki im pod głowę nie położono wszystkich kluczy fortecy, tak się lękał wpaść w ręce Douglasów.
W godzinę po wyjezdzie króla, Jerzy Douglas powrócił z St.-Andre i zapytał się czy nic zaszło co nowego w jego nieobecności.
Ponieważ nikt nie wiedział o ucieczce Jakóba, odpowiedziano mu, że król śpi zapewne i że jutro bardzo rano ma na łowy wyjechać; Douglas spokojny udał się do swojéj komnaty, położył w łóżku i strudzony w krotce zasnął.
Jeszcze się nic obudził, kiedy nazajutrz posłyszał kołatanie do drzwi.
— Kto tam? zapytał Douglas.
— Piotr Cramichael, wójt z Albernethy, odrzekł pukający.
— Czego chcesz?
— A czy wiecie gdzie król jest teraz?
— W swoim pokoju, śpi zapewne.