Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/139

Ta strona została przepisana.

pen. Buchanan nie znając żadnego dzierżawcy tego nazwiska, podniósł się natychmiast, przyrzekając biesiadnikom że żartownisia który się ukazał w chwili niewłaściwej, ukarze tak, że aż psy szczekać będą. Dla tego więc, wziął bat myśliwski i zeszedł na dół, aby spełnić przyrzeczenie; znano go, że w podobnem zdarzeniu zawsze okazywał się najskrupulatniejszym. Lecz w połowie schodów zatrzymał się osłupiały, poznał albowiem króla stojącego i czekającego na progu. Wtedy wypuściwszy bat z ręki, rzucił się do nóg Jukóba, prosząc o przebaczenie za zuchwalstwo, i poddając się z uległością karze, jaką mu się podoba oznaczyć.
Jakób podniósł go z uśmiechem mówiąc że podobne upokorzenie pomiędzy monarchami jest nie stosowne; że ponieważ był tylko pozbawiony wieczcrzy przez stratę zwierzyny, przybył prosić go bez